KIERAT 2014 –druga strona medalu

Gdy zakończył się jubileuszowy X MEMP KIERAT 2013 wiedziałam, że na następny przyjadę. Czekałam cały rok, zaplanowałam w 2014 majowy wypad do Limanowej, zamówiłam pogodę, zapłaciłam i ………………………. i się zepsułam. Na 2 tygodnie przed startem, po dwóch dniach gorączki (ponad 40 stopni) z okropnymi bólami mięśni trafiłam do szpitala. I tam po wszelakich badaniach technicznych lekarz postawił diagnozę: „……. zapalenie płuc i grypa……..”. Nie , nie panie doktorze to niemożliwe, to nie moje wyniki, poza tym w XXI wieku nie choruje się na zapalenie płuc, a w każdym razie nie ja. Jestem przecież chorobo-odporna!!! Poza tym nie mam zbytnio czasu na chorobę, bo za 2 tygodnie mam start w Ultramaratonie KIERAT. A tam muszę być na 100%!!!  Łzy płynęły po polikach jak wielkie grochy. „…….. co się pani stało? O co chodzi….., źle się pani poczuła?...” 

TAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAK stało się, postawił pan złą diagnozę Panie doktorku!!! musi się jeszcze pan, młody lekarzu doszkolić!!!! –(na szczęście powiedziałam to tylko w myślach)

Niestety, te myśli były równie chore jak cała reszta mojego ciała. Traciłam siły coraz bardziej, słaniałam się na nogach. Zaaplikowano mi dwa antybiotyki –koszmar. Leżałam jeszcze przez dwa dni z wysoką gorączką. Gdyż odzyskałam jakikolwiek tok myślenia szukałam pocieszenia. Oczywiście mąż, dzieci i znajomi stanęli na wysokości zadania. Napisałam do Sędziego Głównego KIERAT-a  o mojej rezygnacji, a tu niespodzianka. Andrzej zaprosił mnie do składu sędziowskiego. Ależ się ucieszyłam, w sekundzie byłam już zdrowa (tak mi się wydawało) J J W tym całym moim niepowodzeniu musiałam poszukać pozytywnych stron – JADĘ!!!

  • nareszcie zobaczę to od tej drugiej strony;
  • zobaczę tych najszybszych;
  • zobaczę czy ktokolwiek jest zmęczony na trasie, czy zawsze to ja taka zdechlinka jestem;
  • zobaczę niemalże wszystkich uczestników na trasie, Yuuuuuuuuhahaha łuuuu J

Dostałam przydział do najfajniejszego team-u sędziowskiego: Karol – siedmioletni, fantastyczny, zadowolony dzieciak dawał wiele radości; Asia i Mariusz – wspaniali rodzice Karola, no i ja –Kaśka, schorowana, słaba, wypruta dziołcha. Tak, to my PK-8 J J Punkt bez wody z wodą. Każdy kto do nas dotarł wie o co chodzi.

Jako skład sędziowski na PK8 dotarliśmy ok.20ej w piątek. Ok. 21ej dostajemy telefon od SG –„…pierwszy zawodnik zaliczył PK3 (23km) w czasie 2h13min…”. Po naszych wyliczankach, przeliczankach czasu najszybszego zawodnika jesteśmy pewni, że przybędzie On do nas przed północą. Choć nasz PK czynny od godziny 00:00, my stajemy na straży i oczekujemy na Niego już od 23ej. Oglądamy i liczymy gwiazdy, wróżymy sobie z fusów po kawie i herbacie, gramy w łapki i pchełki, doglądamy ogniska  i czekamy….., czekamy…… . Czekamy nadal. Minęła północ i nic. Minęła 00:30 i nic. Minęła 00:50 i nic. Niemożliwe, coś musiało się wydarzyć, martwimy się o pierwszego i całą resztę zawodników. Denerwujemy się i dzwonimy na PK7. Niestety u nich również jeszcze nie było pierwszego. Chodzimy nerwowo po ogrodzie przed naszą bacówkową willą. Może oni dostali inne mapy…. :/:/ ?? Czekamy. Godz. 01:03 dzwonimy na PK7 – słyszymy: „…… właśnie wybiegł 2 min. temu, nr 109….”  Ufffffffff, kamień z serca, znalazł się. Znowu nasze wyliczanki, przeliczanki kiedy 109 do nas dotrze. Wszyscy na straży, każdy chce zobaczyć pierwszego i tego drugiego, który zapewne ma zamiar dogonić pierwszego. Jakież to emocje J No i jest, godz. 2:31…………..zbliżające się światełko, ciemna postać. Słyszymy tylko: „sto dziewięć” i sygnał stacji pi-pi, pi-pi……….. i poleciał. No…………… fajnie było zobaczyć zarys człowieka w czarnym, który lata po nocy. Następny człowiek w czarnym leci i zbliża się do nas. Tak – to nasz. Ma 12 min straty do pierwszego. Jakaż moja radość była wielka, gdy się okazało, że to Maciek W. Cudownie!!!  Zamienił z nami kilka sympatycznych zdań – i ogień, pooooleeciał. Czekamy na kolejnego – jest. 8 min straty do drugiego. Ależ emocje, czekamy na następnych. Są kolejni, grupka czterech twardzieli. I znowu  moja radocha –to Konrad i Kamil z kumplami. Faceci w czerni popikali nam na stacji, spisaliśmy numery i poszli…. w las.

O 4:24 przybyła najliczniejsza, zwarta, zaprzyjaźniona między sobą, sympatyczna grupa przyjaciół. Wśród nich mój kolega Jarek – to kolejna porcja endorfin. Cieszę się jak małe dziecko, że Go widzę.

Na PK8 docierają kolejni zawodnicy, rozmowni, uśmiechnięci. Opowiadają o jakichś wiatrołomach, stromym podejściu……, „…było ciężko..” –mówili.

Kierownik naszego sędziowskiego team-u dbał o nas bardzo. Oto kiełbaska z grilla z rana jak śmietana J Potem jeszcze gorący barszczyk. Pełna profeska.

fot. K.Skolimowska

No i doczekałam się –yuuuhahaaaaa. Mój mężulko z kolegami z naszej siedleckiej metropolii dotarli również kilka minut po 7ej na PK8 J J

Przybywają kolejni zawodnicy, i następni…………………………………………. I było Was wielu. Na nasz PK8 dotarło łącznie 484 zawodniczek i zawodników. Niesamowicie miło było Was widzieć i gościć. Przygotowaliśmy specjalnie dla Was salon z zielonym dywanem, z leżakami w cieniu i na słoneczku? A woda –niespodzianka smakowała chyba każdemu –kierownik sam osobiście wtargał ją dla Was na swoim grzbiecie na tę górę

fot. K.Skolimowska

Po zasłużonym odpoczynku zadowoleni ruszaliście w dalszą drogę:

fot. K.Skolimowska

Tak jak obiecałam. Wniosek do Najwyższego złożyłam: w następnym roku mają być na PK po półmetku: prysznice, masaże i gulasz. Tylko wtedy na pewno nie ukończycie Kierat-a. Dopiero będziecie zawiedzeni J Więc zastanówcie się czy warto

 fot. K.Skolimowska

 

Nie zanudzając:

  • Maciek W –miło, że znalazłeś czas i z nami chwilkę pogadałeś na PK J Cieszę się bardzo z Twojej wygranej i GRATULUJĘ;
  • Kamil K i Konrad C–jesteście MOCARZE!!!!
  • Jarek O – wielka radość, że mogłam Cię widzieć na PK8;
  • Witek N – jestem zszokowana (mile oczywiście) Twoją wspaniałą formą;
  • Sabinko J –to była bardzo dobra decyzja, że zrezygnowałaś na naszym PK. Pogłębić poważną kontuzję to byłaby głupota. KIERAT-ów przed Tobą wiele. Jesteś super J ;
  • Czwórka wesołych żołnierzy – nigdy nie mów NIGDY, jeszcze tu wrócicie J ;
  • Michał – cieszę się, że przekonałam Cię do dalszej wędrówki. Bomble  - kalafiory się wyleczą a Ty ukończyłeś KIERAT-a. Gratuluję;
  • Magda Horova –jesteś niesamowita, niezniszczalna. Życzyłabym sobie takiej kondycji i siły jaką Ty masz.  Nareszcie zobaczyłam Cię na trasie J
  • Joasia P – Asia przybiegła na nasz PK jako 5 kobitka. Widać, że była zdenerwowana. Okazało się, że zostawiła swojego partnera tej doli i niedoli na trasie. Bardzo się o Niego martwiła J Chciała na Niego czekać, więc niestety jako sędziowie zmuszeni byliśmy zastosować środek przemocy i batem posmagaliśmy Ją po piętach i łydkach J -wygnaliśmy Ją. Miała tylko 12 min. straty do Magdy H. Asia zajęła 3 m-ce kobiece, ale dla mnie wygrała !!! –biegła i nawigowała sama !!!!!!! Aśka –JESTEŚ WIELKA J
  • Janusz, Zbyszek, Krzysiek, Mateusz, Łukasz, Magda – ludzie o WIELKICH sercach. To dzięki Nim możemy pomóc Kasieńce - dwu i pół letniej dziewczynce bardzo poważnie chorej. Od Nich wiemy, że możemy być jeszcze lepszymi ludźmi – pomóżmy proszę Kasi. Zamiast żelu na następny ultra – proszę wpłaćcie na wózek dla Kasi. Pomóżmy Jej J J J Już Wam teraz DZIĘKUJĘ za wpłaty. Bo wszystkie Kaśki to fajne dziewczyny J http://kasiakuzma.pl/

 fot. K.Skolimowska

  • Adaśko –mój ukochany i siedleckie chłopaki Marcin, Michał i Sebastian  -największa radość kiedy Ich zobaczyłam wbiegających rześkim truchtem na PK8 . Oni chyba też się cieszyli. Siedzieli u nas ponad 15 min. –no i też musiałam zastosować baty po łydkach i piętach, bo siedzieliby i siedzieli J Dla Marcina i Michała to nie pierwszy ultra, ale pierwszy ultra na orientację – i od razu wciągnięty dziurką od nosa - zaliczony. GRATKI chłopaki – Yulaki

 fot. K.Skolimowska

  • Marzenka i Leszek – Wasz widok na Gorcu to prawdziwa wisienka na torcie. Tylko tak wspomnę, że Oni 3 tygodnie wcześniej zrobili jakiś ultra w Hiszpani na ponad 600 km. KIERAT-a również ukończyli J

Mogłabym jeszcze pisać i pisać, o każdym z Was. Tylko wtedy wyszłoby ze 100 stron –ciut przydługo. Dlatego wszystkim Wam gratuluję. Tym którzy ukończyli, tym którzy zrobili swoje rekordy, poprawili w jakikolwiek sposób wyniki, pokonali odcinek specjalny czyli cyt: „… bieg przez kłodki” i tym, którzy walczyli np. z kontuzjami i innymi przeciwnościami losu.

Poznałam drugą stronę medalu –robotę organizatorów  J J Do zobaczenia za rok. Będę obstawiała czołówkę, oczywiście tę z tyłu peletonu J

Kaśka S

 

P.S. Poniżej link do fotek. Tak wiem, że to typowe portretówki. Ale starałam się jak mogłam, jak Matka Polka

https://plus.google.com/photos/105442009591744855048/albums/6018775920226751761

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Wspierają nas:

 

nowakdom logosed foldruk Merkury elkom entertel real